Gdybym mogła cofnąc czas wybralabym życie bez dzieci. Te które nie chcą to ich wybór. Chcą się rozwijać, nie chcą być zależne od nikogo to niech sobie tak żyją ich życie ich sprawa.

Postów: 292 151 hej hej ja jestem zawsze, fajnie ze do nas dolaczylas jak widzisz przechodzilysmy prawie wszystko i stwierdzilysmy ze szkoda sie zamartwiac i tracic czas na liszenie, na lekarzy , badania i proby i rozterki dlatego biezemy sie do zycia na nowo bez dziecka liczymy jednak ze sie pojawi w ktoryms momencie i bedziemy bardzo szczesliwe pozdrowionka Postów: 1826 1165 Cześć dziewczyny, ja pomalutku bo pomalutku przywykam do takiego stanu rzeczy. Tylko na tę chwię nie wiem czym da się zastąpić dzieci w życiu? Da się? Nie da się. Nie mam pomysłu na siebie. Wszystko straciło jakiś ustalony porządek. Może kiedyś ICSI: Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. Postów: 3207 1962 Ja też szukam pomysłu na życie ale jak do tej pory to nic mi dogłowy nie przychodzi... a po za tym otoczenie, głupie podteksty, gapiące spojrzenia na brzuch itp. nie ułatwiają znalezienia sposobu na życie tylko z mężem. 7 lat walki o Ciebie Kruszynko... (*) Aniołek Madzia 7 tc luty 2020 - w moim sercu pozostaniesz na zawsze Postów: 292 151 hej hej jak tam dziewczyny co nowego jak wiecie nadal mam mysl napisac ksiazke o tych wszytskich naszych problemach sprawach itd. chce rowniez napisac o tych fajnych sytuacjach jak sie pierwszy raz zakochalysmy jak mialysmy pelny brzuch motyli jak wszytsko bylo fajne bo mialysmy rozowe okulary na nosie jestem o jeden malutki krok do przyodu w tych moich potrzynaniach zalozylam bloga haaaa jak cos w nim konkretnego zanotuje to dam wam znac jesli macie pomysly to piszcie razem napewno damy rade milego weekendu Lena83 lubi tę wiadomość Ve Koleżanka Postów: 36 10 hej, hej, hej jakiś czas mnie nie było; cały czas praca i praca, ale wiecie co Wam powiem to pierwszy miesiąc, kiedy nie lamentuje, nie płaczę, nie liczę dni płodnych nareszcie się udało wyrzucić z głowy męczące mnie i dręczące myśli o ciąży czuję się świetnie, mam nadzieję, że to nie stan chwilowy myślę, że podjęcie decyzji o zaprzestaniu starań wyjdzie mi na dobre - już pomału w depresję wpadałam i nerwicy nabawiłam. teraz czuję, że żyję 4 lata ciągłych stresów nie wyszło mi na dobre, teraz z tym koniec, co ma być to będzie buziaki dziewczyny kochane :* Lena83 lubi tę wiadomość Postów: 1826 1165 Hejka dziewczyny? Możee tymczaosowy temat to święta? Pierniczki, ręcznie robione kartki? Może jakiś wolontariat? Może kiedyś ICSI: Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. Postów: 104 38 Hej, jestem tu nowa, ale zajrzałam tak przy okazji, ten temat mnie bardzo zainteresował. Wiem, ze cieżko mowić komuś żeby nadal wierzył po tak długim czasu starań. Cos mi sie przypomniało. Ostatnio siedząc w poczekalni u swojego lekarza, siadła koło mnie Pani tak na oko 40 lat. Po kilku minutach doszedł do niej jej mąż i malutkie dziecko, to nic nie mowię ale zerkam bo bobas super i myśle ze młoda babcia. I w tym momencie pada "mama" , no to aż mi sie uśmiech nasunął na buzie. Mąż wyszedł a ona sama zagadala. Miała 27 lat jak zaczęli sie starać o dziecko, rok dwa nic, głupie pytania rodziny itp. 4 lata pózniej złożyli wniosek o adopcje, obydwoje dobrze usytuowani, dziadki na początku gadali ze to głupota itp. Najpierw adoptowali 1 dziecko, kilka lat pózniej 2. W wieku 42 lat zaszła w ciąże.... Bez żadnych środków mimo ze lekarze nie dawali im żadnych szans. Mówiła ze dopiero jak była w 3 misiacu to uwierzyła Oby Bozia nas wszystkie takimi małymi cudami obdarzyła!! Takie historie dodają skrzydeł !!! AgaL, kasza lubią tę wiadomość Postów: 292 151 O jej minelo tak duzo czasu , ksiazki nie napisalam, ale za to zaszlam w ciaze-niemniej jednak chetnie wyslucham i po möge kazdej z was ktora szuka wsparcia, wyrozumienia i rady . Piszcie razem jest fatwiej Ania_84, Lanusia93, mysza89, AgaL, kasza lubią tę wiadomość Postów: 145 31 odpuściłaś starania czy wspierałaś się terapią? avera27 Będzie córeczka - r. - Liwia Postów: 885 866 to ja się dołącze jeśli można osiągnąc dno starając sie to ja je osiągnełam poddaje się ,klinika invicta wrocław zabiła mnie psychicznie ...nie mam sił ... Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 października 2015, 20:59 mysza89 Leczenie od 2012 roku ,stymulacja clo 8 cykli ciąża biochemiczna 11 . . clo 6 cykli bez rezultatu, maj 2015 kwalifikacja, @ -zaczynamy anty start stymulacji -Menopur +gonapeptyl, pick up,ET blastusi 4BB crio 4 BB luty-3BC:( Istna fabryka prawda? Czy inne wrażenie odniosłaś? Byłam tam raz, raczej nie zachęciło mnie. Postów: 2474 1509 Alicja83 wrote: od maja 2012 roku staram sie o ciaze, przeszlam szereg badania, wizyt i prob z klomifenem i nic, ponad dwa lata czytalam i liczylam i mialam nadzieje teraz tez chce czytac liczyc i miec nadzieje odpuszczam bo boje sie ze przegram psychicznie wlasne zycie a przeciez jest takie fajne, mam meza, prace, dom, moge spac ile che, podrozowac gdzie i kiedy chce, jesli macie ochote podzielic sie myslami jak wrocic do zycia i przestac myslec o wyjkresa dniach plodnych i nie plodnych wymowkach w pracy wobec wizyt u lekarza to piszcie zycie bez dziecka jest inne ale rownie wazne i zabawne, musimy sie tylko inaczej zorganizowac Alicjo, wiedz ze inni maja gorzej, ja niedawno bylam szczesliwa mialam marzenia, a teraz zostaly mi tylko wspomnienia... zyje z godziny na godzine, z dnia na dzien swoja historie mam w pamietniku mój kochany aniołek Ksawierek 20tc [*] polimorfizm heterozygota MTHFR Postów: 76 13 Piękny wątek! Dlaczego nikt go nie kontynuuje? Autorka w końcu ma upragnione potomstwo Ja bym chętnie poznała historie kobiet, które chciały, a nie mogły i czemuś innemu poświęciły życie. Przez 25 lat wszystko co robiłam i kierunek w jakim się rozwijałam były napędzane przez myśl o dużej rodzinie... Potem przez 5 lat czas jakby się zatrzymał, w oczekiwaniu, ciągle na wdechu. Na czym mogę się skupić? Nauka, samorozwój, fajnie, ale samo w sobie jakieś takie płytkie i bez sensu... Może dla odmiany powinnam się skupić na mężu i zrobić go pępkiem mojego świata? Znacie może jakieś blogi, felietony inspirujące do życia bezpłodnie? Ciekawe co robiła biblijna Rachela zanim jej się udało? Przynajmniej miała dzieci swojej siostry do bawienia... meh... no wisielczy humor mam. niedoczynność Hashimoto, PCOS, IO '85, starania od września 2011...
WAKACJE BEZ DZIECKA: najświeższe informacje, zdjęcia, video o WAKACJE BEZ DZIECKA; wakacje bez dzieci Życie i Styl. Zatkane pory; Henna brwi - krok po kroku
Postów: 292 151 od maja 2012 roku staram sie o ciaze, przeszlam szereg badania, wizyt i prob z klomifenem i nic, ponad dwa lata czytalam i liczylam i mialam nadzieje teraz tez chce czytac liczyc i miec nadzieje odpuszczam bo boje sie ze przegram psychicznie wlasne zycie a przeciez jest takie fajne, mam meza, prace, dom, moge spac ile che, podrozowac gdzie i kiedy chce, jesli macie ochote podzielic sie myslami jak wrocic do zycia i przestac myslec o wyjkresa dniach plodnych i nie plodnych wymowkach w pracy wobec wizyt u lekarza to piszcie zycie bez dziecka jest inne ale rownie wazne i zabawne, musimy sie tylko inaczej zorganizowac Ania_84, agniesja, Paragonik_93, momo1009, godaweri, Stefka, lenka123321, pepsunieczka, Paulette, Aaneta lubią tę wiadomość Postów: 39244 31310 Postów: 3955 4485 Podziwiam, jest to bardzo trudne. Mogę się spytać czy próbowaliście wszystkich metod? Czasami jak się odpuści zdarza się niespodzianka Jest to bardzo wyczerpujące psychicznie, ja rozważałabym adopcję, której nikomu nie narzucam, ale dla mnie dziecko jest najwyższą wartością, zresztą ja nie mam jakiejś satysfakcji z życia teraźniejszego, bo moja psychika od kilku lat jest gdzie indziej... Ania_84 lubi tę wiadomość Postów: 39244 31310 Fatim my juz przerabialismy temat adopcji .. poki co nie kwalifikujemy sie ;/ po drugie ja mam chorobe przewlekla.. adpcja wbrew pozorom nie jest łatwa Bezplemnikowcy też mają dzieci 35odc. 1 podejście ( - cb 2 Podejście ( 13dpo beta 66,72/ 15dpo 183,22 19dpo 1432,94 Novum Wawa Postów: 3955 4485 W tym chorym kraju na pewno, w końcu dzieciom lepiej jest w sierocińcach Postów: 292 151 Fatim dlamnie dziecko jest rowniez najwieksza wartoscia i cieszylabym sie gdybym je miala, niestety nie jest mi to dane wiec co mam umrzec, zatracic sie w smotku i wciagnac w to ukochane otoczenie tylko raz moge zyc, sprobowalam chcialam ale nie wyszlo wiec teraz musze sprobowac zyc inaczej, nie mam zadnego planu, jedyne co chce to byc szczesliwa z dzieckiem czy bez dziecka najwazniejsze zebym znowu zaczela sie usmiechac i cieszyc z zycia z meza z samej siebie Ania_84, Ewosińska, agniesja, godaweri lubią tę wiadomość Postów: 39244 31310 Alicja my po otrzymaniu wynikow odbudowalismy to co sracilismy przez 9 miesiecy kiedy nas oklamywano .. i wiem jedno.. bez dziecka tez da sie zyc.. widomo chcielibysmy bardzo dlatego jeszcze probujem ale w ciagu tego roku zblizylism sie z mezem jak nigdy wczesniej Bezplemnikowcy też mają dzieci 35odc. 1 podejście ( - cb 2 Podejście ( 13dpo beta 66,72/ 15dpo 183,22 19dpo 1432,94 Novum Wawa la Autorytet Postów: 2969 2381 My przestaliśmy sie starać. Nie stać nas na in vitro z własnej kieszeni, więc na dzień dzisiejszy zrezygnowaliśmy z badań. Obydwoje z mężem steierdziliśmy, że życie na dziecku się nie kończy. Mamy siebie, marzenia i będziemy je spełniać. Nie zamknę sie w ciemnym pokoju i nie będę płakać, bo ludziom gorsze tragedie w życiu sie dzieją. Jezeli kiedyś pojawi sie dziecko będę najszczęśliwsza kobieta na świecie, jezeli nie to trudno i tak przecież wiele mam. olka30, momo1009, Yousee lubią tę wiadomość 2012-2015 pierwsze starania, czynnik męski, 2IUI, ciąża biochemiczna - maj 2021 kwalifikacja do ICSI+FAMSI długi protokół punkcja, 30 jaj, 21 dojrzałych, zapłodnionych 6 I transfer (ET) blastka II transfer (FET) blastka biochemiczna😔 III transfer (FET) blastka ciąża pozamaciczna😔 IV transfer (FET na cyklu naturalnym) blastki i biochemiczna Koniec naszych starań. la Autorytet Postów: 2969 2381 Morisek choroba zazwyczaj łączy i tak trzeba podejść do niepłodności. My tego nie wybierałyśmy, to się nam niestety przytrafiło i jest to straszne, ale trzeba żyć dalej. aszka lubi tę wiadomość 2012-2015 pierwsze starania, czynnik męski, 2IUI, ciąża biochemiczna - maj 2021 kwalifikacja do ICSI+FAMSI długi protokół punkcja, 30 jaj, 21 dojrzałych, zapłodnionych 6 I transfer (ET) blastka II transfer (FET) blastka biochemiczna😔 III transfer (FET) blastka ciąża pozamaciczna😔 IV transfer (FET na cyklu naturalnym) blastki i biochemiczna Koniec naszych starań. Coraz wiecej par ma problem z poczeciem dziecka bo stres, cywilizacja i to wszystko powoduje ze sa takie a nie inne problemy. Ja sie za bardzo nie napinam, mysle, ze co ma byc to bedzie, bo co mam zrobic. Na pewno nie zamierzam sie uzalac i tak duzo w zyciu osiagnelam, dobra pozycje zawodowa, mam przyjaciol super i kochanego meza. agniesja lubi tę wiadomość ALicja83 - wiesz, ja myślę, że to wbrew pozorom dobrze, że postanowiłaś zorganizować sobie życie bez dziecka, oczywiście na chwilę obecną. Najgorsze, co może się przytrafić, to życie w zawieszeniu, w oczekiwaniu - to tylko zwiększa frustrację i odbiera radość życia. W chwili obecnej jesteście z mężem we dwoje, więc organizujcie, korzystajcie, podróżujcie, cieszcie się chwilą Ale nie poddawajcie się - przyjdzie chwila, kiedy trzeba będzie życie przeorganizować jeszcze raz, uwzględniając w codziennych planach dziecko Postów: 292 151 hej dziewczyny strasznie wam dziekuje ze sie odezwalyscie otwierajac ten watek nie myslalam ze ktokolwiek zareaguje a to ze mnie nie potepiacie czy tez nie wysmialyscie jest jeszcze bardziej budujace dzisiaj jeszcze nie jestem szczesliwa ale wiem ze czas leczy rany i moze zamknelys sie te drzwi ale napewno otworza sie nowe kazdej z was zycze szczescia z dzieckiem czy tez bez ale najwazniejsze szczescia bo jak jestesmy szczesliwe to jestesmy ladniejsze, zabawniejsze i mamy 100 pomyslow na sekunde ktore notabene warto realizowac napiszcie prosze z jakiego mista pochodzicie co powiecie na pomysl abysmy wspolnie napisaly ksiazke o zadziorskim tytule "chialam byc super mama stalam sie mega kobieta" moze nasze przezycia, uczucia itd. pomoga innym, rozbawia i pokaza ze nasz dramat mozna przezyc i zaczac od nowa ? Ania_84, vanessa lubią tę wiadomość Postów: 39244 31310 Ja Kielce super pomysl z ksiązką Bezplemnikowcy też mają dzieci 35odc. 1 podejście ( - cb 2 Podejście ( 13dpo beta 66,72/ 15dpo 183,22 19dpo 1432,94 Novum Wawa Postów: 4338 5103 Ja długo odkładałam zajście w ciążę. Zanim odstawiłam tabletki zrobiłam wszystko, żeby bez udziału dodatkowych leków doprowadzić swój organizm do ładu- udało się, mam wreszcie dobre samopoczucie, nie mam już nadwagi ani stanów depresyjnych. Jestem w fajnym związku. Jeśli nie uda się w ciągu roku, będę sobie dryfować dalej bez umieszczania w tym życiu myśli o dziecku. Nie chcę laparoskopii, inseminacji, in vitro. Dopuszczam jedynie jakąś lekką farmakologię. Teraz się trochę ekscytuję całym tym obserwowaniem ciała i jestem niecierpliwa, ale myślę,,że w kolejnym cyklu już będę spokojniejsza. Jeśli mój organizm nie jest w stanie sprostać ciąży, to widocznie nie powinnam mieć dzieci. Bardzo długo zastanawiałam się w ogóle, czy przekazywać dalej moje słabe geny, bo moje hashimoto to pikuś przy innych chorobach autoimmunologicznych występujących w rodzinie. Więc nie będę nic robić na siłę. Dziecko będzie naturalnym uzupełnieniem naszego życia, ale bez niego też sobie poradzimy. Yousee lubi tę wiadomość hashi, pcos, hiperinsulinemia, insulinooporność, trombofilia, 3 x biochemiczna Postów: 1007 456 czesc własnie wczoraj wieczorem przed spaniem mówiłam do męża że jak się nie uda do nowego roku to chciałabym odpuscic on twierdzi, że nie bede potrafiła bo jestem niecierpliwa staramy się od czerwca 2013 ja mam owu co miesiąc, hsg wykazało że mam obie strony drożne, męża nasienie OK w listopadzie mam rezonans magnetyczny a w grudniu gin chce mi zrobic histeroskopie i na tym konczy współprace ze mną i odsyła do specjalisty więc od stycznia na Polną do Poznania albo odpuścić i nic nie robić... Madzia82 lubi tę wiadomość 2015 corka 😍 po 2 latach starań Starania o rodzeństwo od 2016 Ja wysoka prolaktyna , 2 mutacje On brak plemników, wysoka homocysteina , 2 mutacje Morisek28 wrote: Aszka to sie ciesz, ja nie mam nic. Pracę straciłam no ciągłe bóle brzucha przez Endo uziemialy mnie w domu i przez te L4 idzi mi nie tak. Czasem to mam ochote pójść do lasu wykrzyczeć sie albo nie wiem co zrobić. ja tez sie lecze na tarczyce i na serce, czasami mam takie dni, ze mnie bardziej boli ale ide do pracy. Wg mnie najsilniejsza jest samomotywacja, a poza tym czy chce czy nie chce musze pracowac, bo nie mamy rodzicow ktorzy np maja dom i z nami mieszkaja i placa rachunki. A poza tym facet tez moze np umrzec, ja widzialam juz rozne w sytuacje w zyciu i nie uwazam ze nalezy polegac wylacznie na drugiej osobie, ale mi to obojetne jak ktos zyje, po prostu ja jestem z tych niezaleznych np mam taka sasiadke, 6 dzieci ona nie pracowala bo rodzila dzieci, a facet pracowal, malo zarabial ale zawsze, mieszkanie dostali socjalne. Facet umarl, z mopsu dostaje babka teraz ale wiadomo grosze, i codziennie widze to chodzi z kilkoma bulkami i drobiazgami, czy jest szczesliwa ze ma dzieci? Nie, jest zabiedzona i wyglada jak trup. Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2014, 14:11 Paragonik_93, godaweri lubią tę wiadomość la Autorytet Postów: 2969 2381 Alicja tytuł książki byłby świetny Anna255 lubi tę wiadomość 2012-2015 pierwsze starania, czynnik męski, 2IUI, ciąża biochemiczna - maj 2021 kwalifikacja do ICSI+FAMSI długi protokół punkcja, 30 jaj, 21 dojrzałych, zapłodnionych 6 I transfer (ET) blastka II transfer (FET) blastka biochemiczna😔 III transfer (FET) blastka ciąża pozamaciczna😔 IV transfer (FET na cyklu naturalnym) blastki i biochemiczna Koniec naszych starań. Postów: 241 103 oooo, jestem za książką , tytuł świetny. Jakie masz pomysły na tematy poszczególnych rozdziałów? Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2014, 14:17 " Bóg nie wysyła nas na pole bitwy bez potrzebnego nam sprzętu" Postów: 292 151 dzien dobry dziewczyny wstawac brac sie za zycie mamy piatek 17 pazdziernika 2014 godzina 11:00 ja juz jestem w pracy, po pierwszej kawie, musze sie z pisaniem streszczac bo ten rozowy kolor strony internetowej jest dla moich kolezanek podejrzany a byloby jeszcze gorzej gdyby szef sie dowiedzial co do ksiazki to smiejcie sie ale ja naprawde mysle powaznie zeby sie tym zajac co do rozdzialow to jeszcze nie mam nic konkretnego ale moze ktoras z was ma jakis pomysl moze nalezalo by zaczac jak to sie staralysmy swietnie mature zdac, pierwszy chlopak, wyszukany maz, wesele, wspolne mieszkanie przy wszytskim naturalnie towarzyszyly nam motyle w brzuchu o ciazy ehh niebylo mowy, to jeszcze nie czas, pamietac pierwsza wizyta u ginekologa proba pytan jak to zrobic coby w ciaze nie zajsc, nie wiem jak u was ale mnie wspomagal kolezanka razem czytalysmy bravo - pamietacie ? ruszcie myslami w stecz napewno razem storzymy fajny pierwszy rozdzial wstawac dziewczyny czekam na pomysly Ania_84, Siemka lubią tę wiadomość Postów: 241 103 A potem gromadziłam mnóstwo przepisów, bo uwielbiam gotować,żeby przyszłemu męzowi dogadzać, " Bóg nie wysyła nas na pole bitwy bez potrzebnego nam sprzętu" Życie przez te 27 lat już mi obrzydło. Wszędzie spotykam fałszywych ludzi. Po prostu już tego nie wytrzymam. Nie piszcie mi żeby tego nie robić po decyzjie już podjęłam. Nic mnie nie
ostatniepodejscie 30 czerwca 2014, 20:27 Czy wyobrażacie sobie życie bez dzieci? Pytanie raczej do osób które ich jeszcze nie maja. Dołączył: 2011-08-17 Miasto: Pitcairn Liczba postów: 1907 30 czerwca 2014, 21:08 Myślałam że ja jedyna taka "nienormalna" jestem. Mam 25 lat, nie wyobrażam sobie rodzić i wychowywać dzieci. Większość koleżanek już ma, nawet po 2 a te co nie mają rozpływają się w zachwytach nad dziećmi. A ja nie lubię i koniec, nie rozczulają mnie, nie budzą żadnych uczuć. Nie wiem co będzie za 5, 10 lat, ale póki co... nieee Dołączył: 2014-06-13 Miasto: Lublin Liczba postów: 1065 30 czerwca 2014, 21:09 Własnie dla tego autorka zadała dzis to pytanie. Dzieci kocham nad zycie, ale mino prawie lat 32 jeszcze sie na nie nie zdecydowałam. mam metlik w głowie. szczeze to chyba sie boje ze nie podołam, mimo ze potrafie sie zaopiekowac nawet noworodkiem, dzieci lgna do mnie, zreszta ja do nich tez. nie mówie nie, ale kiedy ?????Czego tu się bać? Z całą pewnością dziecko to wielka odpowiedzialność, sporo zmartwień (chociażby choroba dziecka), ale i wiele radości :)) kokomokokoko 30 czerwca 2014, 21:10 Jestem jeszcze młoda, kiedyś chciałam mieć dzieci (dwójkę- najlepiej chłopca i dziewczynkę).Dziś nie chce mieć, chce się wykształcić,a mój kierunek wymaga ode mnie ciągłych poświęceń. Czyli praca + nauka najlepiej zaocznie i robienie co dwa lata dodatkowych uprawnień... A w tym zawodzie kobiety z reguły mają problemy z założeniem rodziny(bo kończy się studia w wieku około 30lat) ,a co dopiero o dziecku...Poza tym praca głównie na wyjazdach i wizja co 2-3 lata przeprowadzki (zniechęca dodatkowo do dzieci)A poza tym ostatnio wyszło,że mam problemy z tarczycą, i to jest genetyczne(moja mama ,tata ,siostra, lekarka też zwróciła uwagę,że brat jak na jego wiek(18 lat) ma już podejrzane wyniki i ,że ma kontrolować co minimum pół roku,bo i on ma "dziwne" wyniki jak na swój wiek. A ja mam zapalenie tarczycy i prawdopodobnie hasimoto (nie wiem czy dobrze napisałam,moja siostra też to ma) tylko,że ja póki co nie leczę,bo na to nie mam czasu... (planuje wybrać się w lipcu pod koniec jak skończę praktyki prywatnie do lekarza mojej mamy i zacząć leczenie).Także póki co nie chce dzieci, bo nie chce je krzywdzić. Nie chce by dziecko powiedziało mi,że nie miałam dla niego czasu,bo widziało mnie raptem godzinkę,bo mamusia zapracowana i tatuś też, a ono/e z nianią lub babcią,bo rodzice wolą karierę zawodową niż własne 22 narzeczony ma 28 lat (tzn będzie miał jutro). Jesteśmy razem ponad 7 lat, ponad rok narzeczeństwa. Ślub za rok w zaadoptujemy w przyszłości,ale dziecko już takie większe dziecko. Możliwe,że około 3-4 lat, albo w wieku szkolnym. Edytowany przez 9938be52f5cc0b66c589957c56bb9e18 30 czerwca 2014, 21:16 Dołączył: 2014-06-13 Miasto: Lublin Liczba postów: 1065 30 czerwca 2014, 21:10 kottie napisał(a):Myślałam że ja jedyna taka "nienormalna" jestem. Mam 25 lat, nie wyobrażam sobie rodzić i wychowywać dzieci. Większość koleżanek już ma, nawet po 2 a te co nie mają rozpływają się w zachwytach nad dziećmi. A ja nie lubię i koniec, nie rozczulają mnie, nie budzą żadnych uczuć. Nie wiem co będzie za 5, 10 lat, ale póki co... nieeeJak widać, to właśnie my "normalne" jesteśmy w mniejszości :D laliho 30 czerwca 2014, 21:11 Wyobrażam sobie życie bez dzieci, ale kiedyś na pewno bym chciała. Po prostu jeśli by się to okazało niemożliwe to nie będę walczyć z wiatrakami :) Dołączył: 2010-11-24 Miasto: Dolina Słoni Liczba postów: 14446 30 czerwca 2014, 21:11 kottie napisał(a):Myślałam że ja jedyna taka "nienormalna" jestem. Mam 25 lat, nie wyobrażam sobie rodzić i wychowywać dzieci. Większość koleżanek już ma, nawet po 2 a te co nie mają rozpływają się w zachwytach nad dziećmi. A ja nie lubię i koniec, nie rozczulają mnie, nie budzą żadnych uczuć. Nie wiem co będzie za 5, 10 lat, ale póki co... nieeeTak samo było z moją szwagierką :DCzuła do dzieci jedną wielką wiesz co ? Tydzień temu urodziła dziecko , bo jej się nagle odwidziało ( ma 35 lat) Dołączył: 2013-11-04 Miasto: Jęczydół Liczba postów: 4163 30 czerwca 2014, 21:11 jestem kilka lat w zwiazku, mam lat 25, zarowno ja jak i moj narzeczony nie chcemy dzieci, nie lubimy ich, nie sa nam potrzebne. On jak on ale jak to naprawde szczerze nie trawie dzieciakow, normalnie bym kazde wystrzelala:D gdyby cos sie przydrzylo bylaby to dla mnie zyciowa porazka, nie umiem sobie nawet tego wyborazic:/ jedna z najgroszych rzeczy jakich sie boje w zyciu ostatniepodejscie 30 czerwca 2014, 21:12 Mirinda89 napisał(a):ostatniepodejscie napisał(a):Własnie dla tego autorka zadała dzis to pytanie. Dzieci kocham nad zycie, ale mino prawie lat 32 jeszcze sie na nie nie zdecydowałam. mam metlik w głowie. szczeze to chyba sie boje ze nie podołam, mimo ze potrafie sie zaopiekowac nawet noworodkiem, dzieci lgna do mnie, zreszta ja do nich tez. nie mówie nie, ale kiedy ?????Czego tu się bać? Z całą pewnością dziecko to wielka odpowiedzialność, sporo zmartwień (chociażby choroba dziecka), ale i wiele radości :))Moje zycie od kad pamietam pełne było dzieci, mam liczna rodzinę i te dzieciaki daja " moc". jak sobie pomysle ze wda sie we mnie to z nim oszaleje, choć z drugiej strony bardzo chciał bym miec takiego małego" wariata' jak ja. takiego małego klonika. rabanne22 30 czerwca 2014, 21:18 Serduszko, jakie glupie gadanie? Jesli ktos jest w 100% przekonany, ze rozmnazac sie nie bedzie, to chyba oczywiste, ze wolalby byc bezplodny i nie musiec sie martwic o antykoncepcje. Dołączył: 2007-08-31 Miasto: Yp Liczba postów: 4816 30 czerwca 2014, 21:23 czesto o tym mysle, ale w negatywnym konteksie. lubie spedzac czas ze soba, wyspac sie, pojsc na silownie, saune, spa, poczytac ksiazke, pocudowac w kuchni, zakupy i czasami wyobrazam sobie, ze mam male dziecko. i to wcale nie jest taka fajna wizja. ostatnio, z facetem, bylismy strasznie zmeczeni (on egzaminy, ja polmaraton) - klotnia o kilka naczyn i niezrobiony obiad - a gdyby w tym wszytskim bylo male dziecko?! ja dochodze do wniosnku, ze jest mi dobrze samej i nie mam czasu na dziecko. czuje sie spelniona i szczesliwa bez dziecka. a samotnosc? no coz, moi maja trojke, z czego jedno do niedawna w Anglii, drugie na stale we Francji, a trzecie na poludniu Polski i co? i szczescie, ze chociaz jedno z nich placi podatki w Polsce. dziecko moze byc geniuszem, moze tez byc anorektyczka, moze wyjechac z kraju na stypednium i juz nie wrocic lub zyc na garnuszku rodzicow, bo przeciez pracy nie ma, mieszkania drogie itd. nie wiem kto sie dzis swiadomie decyduje na dziecko. skarbonka bez dna. inwestycja pewna jak amber gold (ponoc niektorzy zarobili na ich lokacie....)nie dosc, ze dzis praca jest niepewna (a jak ktos na umowie zleceniu to gratuluje potomka bez przyszlosci), to jeszcze nie wiadomo co bedzie z ukochanym mezczyzna za kilka lat. moze bedzie kochal dziecko, ale zacznie sie dusic w rodzinie i szukac wrazen poza nia? w koncu rodzina z malym dzieckiem to nudy i meczace obowiazki. nie oszukujmy sie, ciaza nie sprzyja sylwetce. dla mnie to argument jak kazdy inny. owszem, starosci nie zatrzymam, ale poki co chce walczyc o swoja figure (zobaczcie na chikentuna - ona ma 46lat! a wyglada lepiej niz niejedna 20stka). a dzieci wcale takie kochane nie sa. pracowalam jako au pair i to mnie wyleczylo z macierzynstwa. 20miesieczne blizniaczki z piekla rodem. ja padalam na twarz o godzinie 20, razem z dziecmi. poza tym jest pewno zjawisko, o kotrym rzadko sie mowi. jest niewielki procetn rodzicow, ktorzy sa rozczarowani rodzicielstwem, zaluja swoich decyzji, niby zajmuja sie dzieckiem, ale go nie kochaja, robia wszytsko mechanicznie. problem dotyczy matek i ojcow.
Czytam sobie ostatnio, jak to dobrze żyć bez dzieci, jakie głupie te kobiety, co zamiast korzystać z życia to się w pieluchy wkopują itd., itp. Aż tu, z niemałym zdziwieniem z mojej strony, usłyszałam od koleżanki, aktualnie
Dziś Bezdzietnik, jako że jest blogowym młokosem, z definicji krnąbrnym i nieobliczalnym, postanowił sam pod sobą wykopać dołek – czyli udowodnić, że życie bez dzieci to katastrofa. Wszystkich, którzy lubią swój bezdzietny status, proszę o natychmiastowe opuszczenie tej strony, wymazanie jej z pamięci i listy polubień na fejsie. Reszta może zostać i radośnie obserwować, jak bezdzietne obiboki zbierają zasłużone bęcki. Oto cała prawda o życiu bez dzieci. 1. Życie bez dzieci to wieczna zgryzota. Bo wybija siedemnasta i trzeba coś ze sobą począć. Siłownia? Warsztaty z burleski? Nauka norweskiego? Gdy spora część ludzkości w domowym zaciszu dogląda potomstwa, sprawdza zeszyty czy negocjuje podwyżkę kieszonkowego, ty, bezdzietny nieszczęśniku, łamiesz sobie język na norweskich dyftongach albo pocisz się, próbując opanować paso doble. No i co z tego masz, prócz pozdzieranych pięt i przeczytanych sześciu tomów „Mojej walki” Knausgarda w oryginale? 2. Życie bez dzieci to jet lag, odciski i wyrzuty sumienia. Bo tak się dziwnie składa, że jeżeli człowiek ma czas i trochę kasy, od razu zaczyna trwonić to na podróże. I buja się od bieguna do bieguna, od Grenlandii po Australię, narzucając się planecie i powiększając dziurę ozonową. Zamiast siedzieć na kanapie, oglądać Discovery i karmić oseska. 3. Życie bez dzieci to nieustanne wyrzeczenia. Taki bezdzietny osobnik lekkomyślnie wyrzeka się zasiłków macierzyńskich, urlopów rodzicielskich, becikowego, wózkowego, wolnego z tytułu opieki nad dzieckiem, a nawet 500+! Asceta. Albo idiota. Bo kto normalny nie bierze, jak dają? Żeby mu jeszcze za to pomnik postawili, ale gdzie tam! Wciąż słyszy, że jest szkodnikiem, pasożytem i obciążeniem dla budżetu. I musi z tym żyć. 4. Życie bez dzieci to bezsensowne nałogi. Na przykład uzależnienie od psa albo kota. Bierze sobie taki bezdzietny biedaczyna persa albo innego maltańczyka i od razu cofa się w rozwoju o epokę świetlną. Zamiast mówić, plecie bzdury o bezglutenowej karmie. Zamiast się rozmnażać, rozmnaża sierściucha. Zamiast martwić się o to, kto mu szklankę wody na starość poda, martwi się, jak podać kotu czopek. A przecież, powiedzmy to sobie jasno, kot nie będzie mu zmieniał na starość pampersów! 5. Życie bez dzieci to prosta droga do terroryzmu. Wielu bezdzietnych rezygnuje z potomstwa dla dobra planety. Inni poświęcają swój wolny czas na działalność społeczną, opiekę nad zwierzętami albo rozpieszczanie siostrzeńców. A przecież każdy trzeźwo myślący egzemplarz homo sapiens powinien inwestować wyłącznie we własne geny. Bo inaczej człowiek zostaje ekologiem, altruistą albo nawet ekoterrorystą. 6. Życie bez dzieci to długie i ciche wieczory… z winem, książką i ulubionymi serialami, a to całkowicie wbrew naturze. Gdyby Bóg chciał, żeby ludzkość spędzała wieczory, oglądając seriale, stworzyłby Netflixa. A każde dziecko wie, że Netflixa stworzyli Amerykanie. 7. Życie bez dzieci to długi, monotonny związek. Statystyki dowodzą, że małżeństwa bez dzieci są szczęśliwsze, trwalsze i dają więcej satysfakcji niż małżeństwa z dziećmi. I jak tu nie rozpaczać?! Człowiek chciałby się pokłócić, trzasnąć drzwiami, wystąpić o separację, a tu klops! Szczęście i harmonia. Nic tylko palnąć sobie w łeb! 8. Życie bez dzieci to niebezpieczeństwo zrobienia kariery. No bo skoro nie ma dzieci, to coś trzeba robić. A wiadomo, że nic tak nie unieszczęśliwia człowieka jak kariera zawodowa. Gabinety psychologiczne pełne są dyrektorów, biznesmenów i artystów na skraju załamania nerwowego. Za to brak pracy, brak ambicji i brak samodzielności finansowej to prosta droga do życiowego spełnienia. 9. Życie bez dzieci to ponure widoki na przyszłość. Wiadomo, każdy bezdzietny będzie żałował, umierał w skrajniej biedzie i osamotnieniu, i nawet kot karmiony bezglutenowymi chrupkami się na niego wypnie. I tak to wygląda. Bez upiększeń i przekłamań. Czy jesteście na to gotowi?:) Rys. Aneta Gwóżdź
\n \n\n \n \n\n życie bez dzieci forum
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od ogólnej wysokości dochodu rodziców, ale także wieku dziecka. Najprościej można powiedzieć, że posiadanie jednego dziecka zmniejsza zdolność kredytową o średnio 6-10%. Zobrazuje to tabela umieszczona w poniższym akapicie.
Dzień dobry Zarejestrowałam się tu, ponieważ potrzebuję się komuś wygadać. Pisałam na 2 innych forach, ale mało osób tam chyba zagląda. Może któraś z Was ma też podobną sytuację i mogłybyśmy razem się wzajemnie wspierać... Mam 42 lata, mój mąż ma 58 lat. Wbrew temu co niektórzy myślą, nie wyszłam za mąż dla pieniędzy - zakochałam się w jego inteligencji i włosach opadających na czoło, które nadal ma Niedawno obchodziliśmy 20. rocznicę ślubu. Niby powinnam być szczęśliwa. Ale nie potrafię być do końca szczęśliwa. Miewam pretensje do samej siebie i czuję się niepotrzebna. Nie mamy dziecka. Zacznę może od początku. Wyszłam za mąż jako 22-latka, byłam młoda, zwłaszcza w porównaniu do męża. Mąż przez pierwsze 5 lat wspominał o dziecku, ja chciałam skończyć studia, zrobić doktorat, zrobić uprawienia do wykonywania zawodu. Nie pochodzę z "dobrego domu", gdyby moje życie potoczyło się inaczej, nie miałabym szans ani na wykształcenie, ani na dobrą pracę. Chciałam jakoś odreagować, zrobić coś dla siebie, odpocząć od wszystkiego. Chciałam być tylko we dwoje - mąż i ja. Nie miałam wtedy poczucia, że robię coś złego i że coś tracę, uważałam, że mamy czas. Potem mąż poświęcił się kancelarii i rozwijał się naukowo, temat dziecka ucichł. Aż do teraz. Od ponad roku staramy się o dziecko. Kochamy się regularnie, dwa, czasem trzy razy w tygodniu. Nie używam już żadnych środków antykoncepcyjnych - nie ma ich w moim organizmie prawie półtora roku. Jak nie byłam w ciąży, tak nie jestem. Dostawałam najróżniejsze porady - od modlitwy (ale ja jestem agnostyczką, a mąż ateistą, więc to nic nie da), aż po adopcję. Co miesiąc czekam, że może tym razem nie będę mieć miesiączki. Ostatnio, kiedy miesiączka jednak była, właściwie się załamałam. Nie mogłam spać, nie mogłam jeść. Ja się badałam - niby wszystko jest ok, ale lekarz nie dał mi gwarancji, że w tym wieku na pewno zajdę w ciążę, bo ponoć jest ciężej, bo zaczynają się cykle bezowulacyjne, bo nawet zapłodnione komórki ulegają wydaleniu z organizmu zanim się zagnieżdżą (nie znam się na medycynie, ciężko mi to opisać, ale tak to zrozumiałam). Mąż obiecał, że przebada się w wolnym czasie - choć martwię się, kiedy, bo jest dość zajęty i zapracowany. Martwi mnie to, że martwię męża. Wiem, że frustruje go ta sytuacja. On nie przeżywa tak bardzo jak ja braku dziecka. Chciałby mieć dziecko, ale nie wpada w stany depresyjne albo stany otępienia jak ja. Żyje normalnie. Podchodzi do tego na zasadzie: będę w ciąży to świetnie, jeśli się nie uda, to trzeba albo szukać innego wyjścia, albo się z tym pogodzić. Ostatnio dostałam od męża - mówiąc kolokwialnie - porządny opiernicz za to, że nie jem i nie śpię. Nie robiłam tego celowo. Samo tak "wychodziło". Męża frustrował też seks pod kalendarz. W końcu powiedział, że będzie się kochał ze mną, a nie z moją owulacją lub jej brakiem. Ale może faktycznie, popadałam w paranoję. Oprócz braku dziecka męczą mnie też inne rzeczy. Przyszła czterdziestka, jakoś mimowolnie zaczęłam pewne rzeczy podsumowywać. I jakoś mi to podsumowanie blado wypadło. Bo kim ja właściwie jestem i do czego doszłam w życiu? Wszystko co mamy, formalnie jest wspólne (mamy małżeńską wspólność majątkową), ale tak naprawdę (choć oczywiście nigdy tego nie powiedział, bo mój mąż jest najlepszym człowiekiem na świecie) zapracował na to mój mąż. To nie moje pieniądze wybudowały dom, kupiły samochód, finansują wakacje czy też kupiły psa. Niby mamy takie same uprawnienia zawodowe. Ale to do męża klienci przychodzą z najtrudniejszymi sprawami, to mąż prowadzi ciężkie sprawy (np. zabójstw kwalifikowanych czy wykorzystywania seksualnego albo o mienie znacznej wartości), ja jedynie te drobniejsze, albo pomagam mężowi w prowadzeniu jego spraw. To mąż ma wyższy tytuł naukowy, to męża studenci bardziej szanują, mnie może lubią, ale bezsprzecznie mąż cieszy się dużo większym autorytetem. To mąż jest bardziej oczytany, to mąż zna się na teatrze i muzyce poważnej. Gdyby nie mąż, to nie wiem nawet, gdzie bym pracowała. Niby nasze miejsce pracy jest też moją własnością, ale założył je mąż. Czuję w sumie, że bez męża nic nie znaczę. Bo co ja właściwie potrafię? Ugotować obiad albo upiec ciasto? Prowadzić lekkie sprawy? De facto nawet porządku na zajęciach do końca nie potrafię utrzymać, idealnej ciszy nie mam nigdy. Martwi mnie też to, że jestem już po 40stce. Niby nie wyglądam na 40 lat, ale boję się, że nie będę się już mężowi podobać. Wiem, że mnie kocha, ale chodzi mi o podobanie się tak, jak kobieta powinna podobać się mężczyźnie. Zwykle kochamy się 2 razy w tygodniu, rzadziej 3 - kiedyś, jeszcze kilka lat wstecz, kochaliśmy się o wiele częściej. Staram się dbać o siebie najlepiej jak umiem, naprawdę. A może to moja wina... Może zbyt wielką presję wywieram na mężu... Myślałam o adopcji. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale jest bardzo wymagający. I ma co do adopcji istotne obawy. Wiem, że nie wyobraża sobie adopcji innego dziecka niż niemowlęcia (a to i tak ewentualnie), wiem też że dziecku będzie pewnie dość ciężko (zwłaszcza gdyby to było starsze dziecko). Kilka razy byłam w domu dziecka - organizuję co roku zbiórkę na rzecz dzieciaków - i widziałam że nastoletnie, albo nawet kilkuletnie (już!) które przeklinają, trzaskają drzwiami, oglądają różne niewychowawcze rzeczy na komputerach albo w telewizji. Wiem, że to nie jest wina tych dzieci - przecież nie miał się nikimi kto zająć. Ale też wiem jaki jest mąż - jest bardzo opanowany, ale bardzo stanowczy, nigdy nie był pobłażliwy. I wiem, że by na to nie pozwolił, a takiemu dziecku, które nie zna zasad, ciężko będzie przystosować się do tego, że musi się uczyć po kilka godzin dziennie, że nie może schodzić poniżej czwórki (i to wyjątkowo), że nie wolno oglądać telewizji, że czytamy książki (i nie "debilną fantastykę" - słowa męża - jak dzieci znajomej) i chodzimy do teatru i że trzeba być grzecznym. Ciężko by pewnie było, a ja bym musiała tłumaczyć dziecko przed mężem, a męża przed dzieckiem. Patrzę na znajome - szczęśliwe matki. Mają w życiu kogoś najcenniejszego, swoje dziecko. A ja nie mam. I zupełnie nie wiem co z tym zrobić Myślicie że już straciłam szansę na dziecko? Czy jeszcze mogę mieć nadzieję? Ja mam dokładnie tak samo, z tym ze bez problemów zdrowotnych. Zresztą w tych czasach nie ma z kim robić dzieci, nawet jak facet jest początkowo zadowolony z ciąży partnerki to często Pogląd na świat jest realistyczny, myślisz że chcę tu sprowadzić dziecko tylko po to żeby żyło tak jak ja, tak jak setki ludzi w tym kraju? Zapieprzając w pracy i raz do roku ciesząc się tygodniem wakacji czy świąt? Życie jest przereklamowane, większość ludzi żyje tylko dlatego że musi, urodzili sie i co maja dalej zrobić? Zobacz ilu tu powtarza że ich żyje jest bez sensu przez wiele lat, i mają rację. Nie jesteśmy bogaci, pozostaje nam tylko praca i cieszenie się z tego co mamy, a to za mało żebym chciała wciągać w ten bezsensowny burdel kogoś kogo kocham. Mój dom był normalny, porządny i zły jak miliony przecietnych domów w tym kraju, gdzie ludzie mają dzieci własnie tylko dlatego że wpadli, albo chcieli dziecko po to żeby ratować malżeństwo albo wprowadzić sens i radość dla swojego życia, mieć kogoś kto bezwarunkowo będzie ich kochał. Albo zeby ktoś zajął się wami na starość. Proszę cię, ile razy słyszy się, nie masz dzieci, to kto się tobą zajmie na starość???? Będziesz sam na starość, zrób sobie dzieci, najlepiej 3+, albo więcej, to będziesz miał zapewnioną godną starość!!!!! Po to się robi dzieci! Nikt się nie przejmuje nimi. Jakoś se poradzą, my se poradziliśmy, to one też muszą, świat jest ciężki, trudno, skoro my się tu mogliśmy męczyć to one też mogą, niech nie narzekają.... To samolubne. Tak samo kupujemy se kota, żeby mieć coś fajnego, wesołego, coś do czego można się uśmiechnąć i pobawić się z tym. Przywilej pracy????? Jesteś z prlu czy co?? A gdzie przywilej do odpoczynku, zabawy, frajdy z życia, do zdrowia a nie zapieprzania po 11 godzin dziennie, do godnego życia? Przywilej pracy? A może skoro każdemu tylko za to że żyje należy sie podobno szacunek, to dlaczego ten szacunek nie obejmuje zapewnienia zdrowia, odpoczynku, godnej wypłaty, uczciwego pracodawcy, godnej wypłaty tylko dlatego że się żyje?? To przywilej? Przywilej zapieprzania 11 godzin dziennie, rujnowanie swojego zdrowia, wzroku na kompie, pleców przez siedzenie 11 h dziennie??? Mam to polecać moim dzieciom do końca życia? Mam urodzić dziecko po to żeby zapieprzało tak codziennie i raz dziennie popatrzyło se na kwiatek i pomyślało jaki ten świat dobry i piękny??? Nie oszukuj się ty też chcesz dzieci tylko po to żeby nie być sama na tym świecie, żeby mieć kogoś kto cię będzie kochał nie mając wyboru, musi cię kochać instynktownie, bez matki żadne niemowlę nie przeżyje... A potem już dzieci z przyzwyczajenia są uwiązane do swoich rodziców do końca życia, nawet jeśli rodzice to najgorsze i najgłupsze osoby jakie dziecko w życiu poznało... po to właśnie ludzie chcą mieć dzieci, żeby miał kto się nimi zająć na starość.... Nie oszukuj że tak nie jest. Gdybyś miała pewność że twoje dzieci w wieku 18 lat wyjadą za granicę i nigdy już cię nie zobaczą, nigdy nie wyślą ci kasy, nigdy ci nie pomogą, nigdy już się do ciebie nie odezwą i o tobie zapomną jakbyś w ogóle nie istniała nigdy, to chciałabyś mieć takie dzieci??? A widzisz! Czyli nie chcesz mieć dzieci nawet gdyby były szczęśliwe, jeśli nie mogą ci przynieść korzyści... Właśnie tak to działa!
Gość 48beata walbrzych. Goście. Napisano Marzec 16, 2010. Po 30 zaczelam zastanawiac sie czy przypadkiem nie przyszedl czas na dziecko. Mialam takie uczucia z rok czasu ale obydwoje z mezem
W ciągu ostatnich lat wzrosła liczba związków świadomie decydujących się na bezdzietność. Często przyczyną podjęcia tej decyzji jest chęć pielęgnowania związku partnerskiego. Taki styl życia, mimo że wciąż jeszcze spotyka się z niezrozumieniem dużej części starszego pokolenia, powielany jest przez coraz większą grupę młodych ludzi. Czynniki warunkujące decyzję życia bez potomstwa Decyzja o bezdzietnym życiu najczęściej uwarunkowana jest nie tylko indywidualnymi przekonaniami, lecz także niekorzystną sytuacją ekonomiczną, w jakiej znajduje się wiele młodych małżeństw lub par zaraz po ukończeniu studiów czy wyprowadzeniu się z domu rodzinnego. W związku z przedłużającym się czasem edukacji (studia, dodatkowe kierunki, studia podyplomowe itp.) i opóźnionym startem w życie zawodowe, a także z powodu emancypacji kobiet oraz zredukowania znaczenia religii w życiu rodziny, wiele związków odkłada rodzicielstwo „na później” albo całkowicie z niego rezygnuje. Decyzji tej sprzyjają również coraz liczniejsze metody kontrolowania płodności (powszechnie dostępne środki antykoncepcyjne), a co za tym idzie – popularyzowanie idei „świadomego rodzicielstwa”. W pewnym momencie życia, najczęściej po osiągnięciu stabilności ekonomicznej oraz „odpowiedniego” wieku, wiele par świadomie decyduje się na dzieci. Niektórzy wybierają jednak bezdzietne partnerstwo. Należy tu wspomnieć o tych, którzy boją się zostać rodzicami, czego przyczyn często dopatrywać można się w nieszczęśliwym dzieciństwie: trudnej bądź wręcz patologicznej sytuacji w domu oraz odczuwalnym braku miłości i przynależności do rodziny. Podobne doświadczenia mogą powodować wątpliwości i lęki: czy poradzę sobie z wychowaniem dzieci? Czy potrafię sprawić, by były szczęśliwe? Czy będę umiał/umiała dać im to, czego sam/sama nie miałem/miałam? Związek partnerski a bezdzietność Okazuje się, że bycie w tzw. związku partnerskim, zamiast w małżeńskim, ma również ogromny wpływ na podjęcie decyzji o bezdzietności. Otóż celem tego typu relacji jest często przede wszystkim otwarcie się na potrzeby swoje i partnera, rozwój osobisty i „korzystanie z życia”. Pojawienie się dzieci, jak wiadomo, zmienia oblicze związku, czego wiele nowoczesnych par sobie po prostu nie wyobraża. Pojawiają się obawy przed tym, że rodzicielstwo okaże się zbyt czasochłonne, w konsekwencji czego relacja z ukochanym partnerem zostanie zachwiana. Przeciwnego zdania są pary, które z radością oczekują potomstwa. Przyjście na świat najmłodszych członków rodziny wpływa zazwyczaj bardzo pozytywnie na stosunki pomiędzy rodzicami – wzmacnia przywiązanie, rodzi poczucie wspólnej odpowiedzialności za małego człowieka, wzmaga intensywność związku. Nie można jednak zapominać o potrzebach swoich i partnera, należy pamiętać o wygospodarowaniu czasu „tylko dla siebie”. Z dziećmi czy też bez, w każdym związku ważna jest pielęgnacja uczucia miłości, chęć wspólnego kroczenia przez życie i zwalczania przeciwności losu. O autorze: Redakcja eDarling Zobacz więcej artykułów autorstwa Redakcja eDarling Krynica Forum 2022. Krynica Forum 2023. Rynek nieruchomości - INPON 2023 które świadomie decydują się na życie bez dzieci. I takie mówienie, że jest z nimi coś nie tak, jest nie fair
a co maja tu pisac te wszytkie co powpadaly i musza sie meczyc z niechcianymi bachorami? przeciez nikt sie nie przyzna, ze tak naprawde dziecka nigdy nie chcial ale sie zdarzylo, wiec jest. byl szybki slub, po slubie w malzenstwie nie zawsze bylo najlepiej ale od czasu do czasu seksik byl, teraz jest dwojka albo trojka ... no dzieci sa ssensem zycia dla tych, ktorzy nie maja milosci w malzenstwie. oczywiscie sa tacy, co biora slub z milosci, z milosci pojawia sie dzieci i to sa naprawde szczesliwe rodziny. jednak z moich obserwacji wnioskuje, ze to najczesciej ludzie, ktorzy pobrali sie pozno, dzieci byly bardzo oczekiwane a rodzice znali sie juz na tyle, ze wiedzieli, ze nie bedzie lekko. dzieci duzo psuja w zwiazku, szczegolnie jesli sa wpadka. wtedy ojciec ma pretensje do matki, ze musial sie z nia ozenic, matka do dziecka ze zmarnowalo jej zycie i musi teraz sie meczyc z czlowiekiem ktorego nie kocha ... moim zdaniem malzenstwa bez dzieci, jesli oboje teg o chca to sa bardzo sczesliwe. jesli chca miec dzieci a nie moga to jednak rozowo nie jest.
Wybierają tzw. wolność, a więc życie bez zobowiązań 24 36 27 37 44 53 45 54 Preferują życie w związku nieformalnym* - - 21 28 - - 25 37 Nie mogą znaleźć odpowiedniego kandydata na męża/odpowiedniej kandydatki na żonę 25 36 34 35 24 27 29 30 Nie chcą mieć dzieci 8 10 15 13 6 9 12 12 it8L.
  • l5evf8hu46.pages.dev/56
  • l5evf8hu46.pages.dev/92
  • l5evf8hu46.pages.dev/77
  • l5evf8hu46.pages.dev/67
  • l5evf8hu46.pages.dev/20
  • l5evf8hu46.pages.dev/91
  • l5evf8hu46.pages.dev/32
  • l5evf8hu46.pages.dev/35
  • życie bez dzieci forum